Another Life
Astronautka Niko Breckenridge wraz z ekipą zostaje wysłana na niebezpieczną misję kosmiczną. Ich zadaniem jest zbadanie tajemniczego artefaktu.
Netflix zdążył nas już przyzwyczaić do tego, że produkuje seriale w ilości hurtowej, będąc przygotowanym na to, że część okaże się niewypałem. Czy nowa seria z gatunku science fiction jest przykładem takiej właśnie produkcji? Dziś rzut okiem na to, co w „Another Life” zagrało, a co niekoniecznie.
Prawdopodobnie większość z was dowiedziała się o „Another Life” w momencie, w którym pojawił się on na Netflixie i tak naprawdę trudno się temu dziwić. Platforma zaniechała bowiem jakiejkolwiek kampanii reklamowej serialu, wspominając jedynie, że taki tytuł się pojawi. Dlaczego obrali taką taktykę? W końcu sci-fi to popularny gatunek, który dodatkowo daje twórcom duże pole do popisu. Czy w siedzibie Netflixa ktoś w ostatniej chwili pomyślał, że może lepiej będzie nie chwalić się tą produkcją? Bo i chwalić się na pewno nie ma czym
Przez cały pierwszy odcinek zastanawiałem się, co tutaj się właściwie dzieje. Czy to jakaś próba parodii gatunku czy może projekt niezbyt utalentowanych studentów pierwszego roku szkoły filmowej? Niestety kilka kolejnych odcinków potwierdziło moje przypuszczenia i to, co oglądamy na ekranie, zostało stworzone zupełnie na serio, a Netflix się pod tym podpisał. Ktoś gdzieś wpadł na pomysł, że seans „Another Life” sprawi przyjemność przynajmniej jednej osobie na świecie. Jeśli jesteś tą osobą proszę zgłoś się w komentarzu.
Może zacznijmy od tych nielicznych pozytywów. Justin Chatwin i Katee Sackhoff wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności aktorskich i robili co mogli by w jakimkolwiek stopniu uratować ten projekt. Na pewno warto docenić ich wysiłki, tym bardziej, że reszta obsady nawet nie zbliżyła się do nich poziomem. Wydaje się jakby obecni na statku bohaterowie prezentowali nam krótkie monologi, bo zdecydowanie nie przypominało to zwykłej ludzkiej rozmowy. Choć jak już wspomniałem, ze względu na materiał, który dostali do odegrania możemy ich do pewnego stopnia rozgrzeszyć.
A dostali do rąk dziurawy jak ser szwajcarski scenariusz, przy którym nawet starając się ignorować pomniejsze głupoty, twórcy co rusz przypominają nam z czym mamy do czynienia. Zdaje się, że twórcy usilnie próbowali nadać historii o próbie nawiązania łączności z obcymi jakieś głębsze znaczenie. Starali się ukazać trudną relację między znajdującą się na statku bohaterką, a jej mężem i córką, którzy pozostali na Ziemi. Wszystko to wyglądało jednak jakby w ostatniej chwili zdecydowano się domontować te sceny do całości.
Mamy grupę zachowujących się zupełnie irracjonalnie ludzi, którzy stanowią załogę statku kosmicznego lecącego na najważniejszą misję w historii ludzkości. Każdy z nich sprawia wrażenie zupełne niestabilnego psychicznie, a mimo wszystko władze USA uznały, że nadają się oni idealnie do tego zadania. Co jakiś czas dostajemy też przypomnienie o tym, że na Ziemi znajduje się córka głównej bohaterki oraz tego jak bardzo tęskni ona za swoją mamą. Jej smutek nie trwa jednak długo, gdyż niebawem tata zabiera ją na wycieczkę pod tajemniczy kosmiczny artefakt, który wylądował na Ziemi i być może stanowi śmiertelne zagrożenie. Ojciec roku.
Wizualnie z każdym kolejnym epizodem robi się lepiej, chociaż CGI również nie stoi na najwyższym poziomie. Nie mogę jednak sobie odpuścić i nie powiedzieć o dramatycznych zbliżeniach na twarze bohaterów, gdy akurat powiedzą coś odrobinę bardziej istotnego. W tym aspekcie „Another Life” przypomina bardziej latynoską telenowelę. Zbliżenia miały ożywić nieco dialogi między bohaterami, tymczasem mnie bawiły do łez.
„Another Life” to kolejny serial Netflixa, który w zamyśle miał być zwykłym średniakiem, ot sprawić by miesięczna liczba seriali oryginalnych się zgadzała. Niestety twórcom nie udało się osiągnąć nawet tego przeciętnego poziomu i tym samym otrzymaliśmy serial, przez który trudno przebrnąć i który trudno traktować na poważnie.
Astronautka Niko Breckenridge wraz z ekipą zostaje wysłana na niebezpieczną misję kosmiczną. Ich zadaniem jest zbadanie tajemniczego artefaktu.
Korzystając z naszej strony wyrażasz na to zgodę. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.
Komentarze